świąteczna niedziela, poranek, Pan i Władca robi herbatę, komisyjnie ustalono że na dzbanek jedna wielka torebka ze Starbucksa wystarczy
stół nakryty, zaniosłam nasze poranne niedopite kawy, jemy śniadanie, gadamy, sivy wstaje po herbatę, mówię żeby mi też nalał, on twierdzi że strasznie mocna ta herbata wyszła, dolewa sobie, potem chce wlać mi do kubka...
- ale w tym kubku jest kawa!
- a to co ja piłem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz